wtorek, 2 grudnia 2014

20 - Kilka centrymetrów nad ziemią

- Coś nie tak? - Emily jakby czytała w moich myślach.
- Nie, długa historia... Kiedyś ci opowiem - odpowiedziałam. Tak jakoś czułam, że zaprzyjaźnię się z tą dziewczyną. - A tak zmieniając temat... Kiedy znów przyjdziesz do studio?
- Za tydzień. A co?
- Nie nic, pytam z ciekawości. Mam nadzieję, że będziesz tam u nas jak najczęstszym gościem. Atmosfera jest super, ludzie też.
-  Tak? Sama nie wiem... Nie udało mi się tam nikogo poznać oprócz ciebie... - westchnęła.
- Zobaczysz za tydzień. Zobaczysz ich wszystkich - uśmiechnęłam się.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakie to idiotyczne uczucie jak jedna z najważniejszych dla ciebie osób nagle przestała się do ciebie odzywać. Uwaga, ogłaszam: Bruno ma mnie w dupie.
Dobrze, że jest za to Emily, z którą spotykałam się dzień w dzień przez cały tydzień. Lepiej się poznałyśmy. Była naprawdę ogromną fanką Bruna, znała każdą jego piosenkę, każdy szczegół jego życia... Zupełnie jak Camila. Teraz będąc w LA, ma nadzieję, że w końcu go zobaczy. Tak, dokładnie - nie widziała go nigdy i nie była na żadnym jego koncercie. Tymczasem jutro pozna go osobiście.

Przyszłam do pracy. Tam czekali na mnie chłopacy i powiedzieli mi jaki jest plan powitania Emily.
- Hej - Emily weszła do studio i usiadła na kanapie koło mnie. - Gdzie Ryan?
- Chyba załatwia coś w biurze, poczekasz tu?
- Jasne.
Przeszłam do innego pokoju i patrzyłam przez szybę jak mają się sprawy. Phil właśnie przeszedł koło niej, spokojny i opanowany.
- Tak, tak, jest w biurze, chodź! - przyszłam z powrotem z trudem powstrzymując śmiech.
- Chyba mam jakieś omamy... - powiedziała.
- Co jest?
- Widziałam tu Philipa Lawrence...
- Kogo?
- Przyjaciela Bruna, mówiłam ci o nim.
- Chyba ci się przewidziało. Chodź do biura!
Tam oczywiście czekali wszyscy. Emily zamarła. Bruno wstał z krzesła i uśmiechnął się do niej. Dziewczyna nie mogła się ruszyć.
- To przecież...
- Hej Emily - Bruno podszedł do niej i przytulił ją.
Do niej chyba jeszcze nic nie docierało.
- To się nie dzieje... To ty? Bruno? Nie, przecież... - i nagle popłakała się.
Bruno jedynie zaśmiał się, spojrzał na nią i cicho wyszeptał:
- Nie płacz...
Jego głos był tak idealny, że aż mnie przeszły ciarki. Ale no tak, dziś nawet się ze mną nie przywitał.
Wyjaśniliśmy Emily wszystko. Ona nie odstępowała Bruna ani innych Hooligans na krok. To było dla niej zbyt idealne. Ja stałam z boku, nie zwracając na siebie uwagi. Może teraz to Emily stanie się zauważalną dziewczyną w naszej grupie?
Wszyscy dali dziś sobie trochę luzu i spędzili dzień na rozmowach. Bruno ciągle siedział koło Emily. Po pewnym momencie wyciągnął ręce na szerokość kanapy, na której siedział. Kiedyś to dla mnie tak robił. Byłam zazdrosna jak nikt.
Hoolignans powoli rozchodzili się do domów, nie wiem czemu tam zostałam, może po prostu moje zauroczenie Brunem nie pozwoliło mi sobie pójść? Tak czy siak po kilku godzinach w studio byłam tylko ja, Phil, Bruno i Emily. Ja jedynie co jakiś czas gadałam z Philem. Bruno i Emily natomiast coraz lepiej czuli się w swoim towarzystwie.
- Chyba będę się zbierać.. - Emily wstała z kanapy.
Wiem, że to super dziewczyna, ale od jakiegoś czasu o niczym innym nie marzyłam. Idź, błagam.
- Odprowadzę cię - Bruno poszedł za nią.
- Nie, trafię - zaśmiała się, a Bruno chwycił ją za rękę.
Miałam dość.
- Wszystko w porządku? - Phil zauważył jak po moim poliku spłynęła łza.
- Tak, tak, muszę iść do łazienki... - odparłam i zamknęłam się w toalecie.

* * *
Ta cała Emily była naprawdę super. No, może ona pozwoli mu jakoś zapomnieć o Amy? Ech, niech Amy wie, że ze spokojem przyjmuje do wiadomości jej związek. Co z tego, że tak nie jest.
Bruno postanowił odprowadzić Emily do domu.
- Ej, Bruno, pozwolisz na chwilę? - Phil zawołał go. - Co ty wyprawiasz? - szepnął.
- No co?
- To ja się pytam. Zlewasz Amy jak tylko możesz... Wytłumaczysz mi o co chodzi?
- Jest z Adamem, więc co, mam ją podrywać?
- Nie, ale przecież nadal się przyjaźnicie... Chyba, że... - Phil uniósł jedną brew. - Ktoś tu jest zazdrosny.
Bruno nie odpowiedział.
- Stary, podoba ci się?
- Przestaniesz mnie w końcu pytać o Amy?
Phil zaśmiał się.
- Bo co? Bo masz sekrety przed swoim najlepszym kumplem?
- Jestem w niej zakochany, pocałowaliśmy się, myślę o niej codziennie, zadowolony?
- Chyba zbyt dużo mnie ominęło - Phil poprawił okulary. - Powiedz jej.
- Po co?
- Racja, lepiej podrywać inne laski.
- No a co mogę zrobić? Jest zakochana w tamtym...
- Nie byłbym tego taki pewien. Wiesz gdzie ona właściwie jest?
- Nie wiem, pewnie poszła do domu...
- A właśnie, że nie. Widziałem jak ciągle udawała, że nic ją nie rusza. Ale nie wytrzymała, popłakała się, Bruno. Teraz siedzi zamknięta w łazience. Chyba wiesz co powinieneś zrobić? Ja odprowadzę Emily... Idź do Amy, Bruno.

* * *
Pobeczałam się. Naprawdę się pobeczałam. Nagle ktoś zapukał w drzwi łazienki.
- Zajęte - odparłam.
- Amy, otwórz - głos Bruna?
Otworzyłam. Wyglądałam co prawda koszmarnie, miałam rozmazany makijaż i załzawione oczy, ale nie bardzo mnie to teraz obchodziło.
Bruno oparł rękę o ścianę, a drugą ręką delikatnie dotknął mojej dłoni. Niezależnie od sytuacji - zawsze były te ciarki na mojej skórze.
- Możemy pogadać?
- O czym? O tym, że masz mnie w dupie? O tym, że byłam jedną z milionów dziewczyn pocałowanych przez ciebie? Teraz już szukasz innej... No tak, gwiazdy przecież mają do tego prawo.
- Słucham? - Bruno skrzywił się.
- Nic dla ciebie nie znaczyło to, co się stało. Zaliczyłeś kolejną dziewczynę, gratulacje, twój plan się powiódł.
- Amy, co ty wygadujesz..
- To co słyszysz. Od początku tak miało być? Nie byliśmy nawet żadnymi przyjaciółmi czy co? Jesteś typową gwiazdeczką, jak już przedtem mówiłam... Rozkochujesz w sobie dziewczyny, a potem je olewasz. Nienawidzę cię!
Chciałam zatrzasnąć drzwi, ale on przytrzymał je nogą.
- Przecież ty nawet nie byłabyś mną zainteresowana. Jesteś z Adamem...
- Słucham?
- Widziałem was, Amy. Jak się przytulacie, całujecie i trzymacie za ręce... A potem sam mi o was powiedział. I wiesz co? - przerwał na chwilę i zaśmiał się. - Jestem cholernie zazdrosny.
- Adam ci to powiedział? - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - My nie jesteśmy razem, Bruno... Przysięgam. Wtedy w parku gadaliśmy o nas, o mnie i o tobie, że ciągle się przytulamy, trzymamy za ręce i przez to wyglądamy jak para... Przysięgam, Bruno.
- A ja nie jestem typową gwiazdeczką. Stwierdziłem, że chyba muszę wybić sobie ciebie z głowy - uśmiechnął się.
- Byłam pewna, że gdy tylko się tobą zauroczyłam to szukałeś kolejnej...
- Zauroczyłaś się mną? - spojrzał na mnie i przygryzł wargę.
- A ty chciałeś sobie wybić mnie z głowy? - zaśmiałam się.
Bruno odgarnął moje włosy z twarzy i uśmiechnął się.
- Chciałem, ale już nie chcę. - szepnął. - A wiesz dlaczego? Bo jestem w tobie zakochany.
- Co takiego?
- To co słyszysz. Kocham cię, złotko. - powiedział i delikatnie ucałował moją dłoń.
W tym momencie czułam się, jakbym unosiła się kilka centymetrów nad ziemią. Było najlepiej na świecie.

3 komentarze:

  1. Aww moje kochane gołąbeczki <3 Jak dobrze, że wszystko sobie wyjaśnili :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo. Jak słodko. Ciesze się, że już się wszystko poukładało :) Fajna z nich para :D Bramy <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaa chyba wystraszył się,ze dostanie w ryj :D genialnie :)

    OdpowiedzUsuń