sobota, 2 sierpnia 2014

1 - Życie wywrócone o 180 stopni

Kończył się już ostatni rok moich studiów dziennikarskich. Z przyjemnością przychodziłam na większość wykładów co nie jest chyba zbyt popularne wśród studentów. Od dziecka pragnęłam być kimś w rodzaju dziennikarki, pisać artykuły w gazetach, udzielać wywiadów lub mieć jakikolwiek kontakt z mediami. Interesowało mnie życie innych ludzi. Oczami wyobraźni widzę już te wielkie zapowiedzi wywiadów z gwiazdami udzielane przez niejaką Amy Evans - moją osobę.
- Do jutra, Amy - uśmiechnął się Louis, najwspanialszy na świecie chłopak.
Ludzie patrzyli na nas dziwnie, słysząc nasze zagraniczne imiona i nazwiska. Oboje urodziliśmy się w Anglii, ale przyjechaliśmy do Polski parę lat temu. Tak, już jako para. Były rozstania i były powroty, ale co to ma teraz do rzeczy, jeśli od 3 lat jesteśmy razem bez żadnych sprzeczek? Chłopak idealny.
Dlaczego przyjechaliśmy do Polski? Mieszka tu babcia Louisa, z którą chłopak chce spędzać bardzo dużo czasu. Nie umiałabym być jednak zazdrosna o tą kochaną staruszkę.  W końcu i tak z Louisem widzimy się po kilka godzin dziennie na studiach.
- Do jutra - moja twarz rozpromieniła się widząc jego cudowny uśmiech.
Wracałam pieszo do mojego skromnego mieszkania w Poznaniu. Polubiłam to miasto, sama nie wiem czemu, miało jakiś urok. Nie dorówna jednak londyńskim alejom, parkom i wszystkiemu co wiązało się z moim rodzinnym miastem. Trochę za tym tęsknię. 

Padłam na łóżko po wyczerpującym dniu studiów. Nie poleżałam sobie jednak za długo, bo po chwili zadzwonił telefon. Mama?
- Halo?
- Amy, nawet nie wiesz jak się cieszę słysząc twój głos! Jak w Polsce? - mama jak zwykle starała się wprowadzić w rozmowę szczyptę optymizmu.
- Świetnie, niedługo koniec studiów. A jak toczy się życie w Anglii? - tak dawno nie widziałam rodziny... Przyjechałam do nich ostatnio rok temu. Czuję się z tym strasznie!
- Ech.. Amy... Jest sprawa.
- Sprawa? Jaka sprawa?
Nagle usłyszałam w słuchawce jakieś szumy. Ktoś wyraźnie próbował odebrać mojej mamie słuchawkę.
- Amy! Amy! - usłyszałam wesoły jak zawsze głos Camili, mojej 14-stoletniej siostry.
- Cam, tęsknię - przypomniało mi się jak kiedyś spędzałyśmy razem każdą wolną chwilę. Momentami traktowałam ją jak córkę... To może trochę dziwne, ale w sumie to Cam była ode mnie młodsza o 9 lat.
- Ja też, ale niedługo się zobaczymy!
- Zobaczymy się?
- Mama i tata dostali posadę gdzieś daleko stąd... W Hiszpanii, jeśli dobrze pamiętam. Amy, błagam, pozwól mi zamieszkać z tobą w Polsce...
- Co ty wygadujesz? - nie mogłam uwierzyć. Moje życie wywróci się przecież o 180 stopni po przyjeździe Cam.
- Błagam, wiesz dobrze, że znam język polski znakomicie, bo zanim tam zamieszkałaś często przyjeżdżaliśmy do babci Louisa... Zdążyłam to ogarnąć.
- Daj mamę. - nie wiedziałam kompletnie co o tym myśleć. Skąd wytrzasnę dla niej szkołę, skąd pieniądze? - Mamo, to prawda?
- Nie chce z nami jechać do Hiszpanii, córuś. Zabierz ją ze sobą.
Po tej skomplikowanej rozmowie, na którą nie miałam już siły i przedyskutowaniu z mamą sprawy pieniędzy, wyżywienia i wszystkiego okazało się, że Cam przyleci sobie do mnie za tydzień, zmieniając resztę mojego życia. Choć jak już mówiłam kochałam siostrę jak córkę to nie wyobrażałam sobie życia z nią sam na sam pod jednym dachem. Było już jednak za późno na odwoływanie sprawy.

***
Louis wszedł pewnie do mojego mieszkania, ponieważ był nauczony, że nie musi do mnie pukać. Pocałował w policzek, co miało chyba oznaczać "Cześć kochanie, jak fajnie, że jesteś".
- Dziękuję, że odwozisz mnie na lotnisko!
- Nie ma sprawy, sam dawno nie widziałem Cam - zaśmiał się ukazując szereg swoich ślicznych białych ząbków.
- Niedługo będzie twoją i moją codziennością - mówiłam wchodząc już powoli do auta Louisa.
Dojechaliśmy na to lotnisko. Cam momentalnie rzuciła mi się na szyję. Nie myślcie sobie, że pozwolono lecieć 14-latce samej samolotem. Razem z nią przyleciał mój tata, który pragnął przekazać mi istotne informacje na temat życia Cam z nami.
Po pierwsze - będą przelewać mi pieniądze na wyżywienie i inne takie.
Po drugie - Cam zacznie naukę od nowego roku szkolnego niedaleko mojej uczelni.
Mówił coś jeszcze, jednak to uznałam za najcenniejsze.

Mój tata zatrzymał się na kilka dni w jakimś hotelu, z celem "pozwiedzania Polski". Nie miałam z nim jednak ogromnego kontaktu. Wracaliśmy z Cam z lotniska do mojego domu, gdy nagle los nakazał mi dowiedzieć się czegoś nowego o mojej siostrze.
- Zróbcie głośniej radio! - krzyknęła na cały głos, jakby wydarzyło się coś wielkiego.
- Bruno Mars? "Treasure"? - popatrzyłam na nią skwaszona.
- Tak! Nie mów mi, że tego nie lubisz!
- Nie będę komentować ani piosenki, ani wokalisty.
- Jak można go nie lubić? - Camila zrobiła smutną minę i uderzyła mnie w ramię.
- Auć. Dobra, przepraszam. Co się dzieje, Cam?
- Pokochałam go.
- Ach, miłostki z wokalistą, przeżywałam to - powiedziałam zupełnie niezaskoczonym głosem.
- Ty nic nie rozumiesz - Cam przewróciła oczami i postanowiła nie odzywać się do mnie do końca drogi. Super.
Weszliśmy do mojego mieszkania. Popatrzyłam na siostrę. Z nadzieją chciałam zaplanować wszystko tak, by niewiele zmieniło się w moim życiu - a przyszłość jednak tak lubi zaskakiwać.

1 komentarz: