Byłam już pod moją wynajętą chatką, zatrzymałam się.
- Zadowolony? Tak, tutaj mieszkam!
- Więc dobranoc, przyszła fanko Bruno Marsa!
- Jesteś serio głupi, wiesz? - zaśmiałam się.
- Może i jestem, ale - Bruno przerwał. Blask fleszy... Paparazzi.
- Bruno, kim jest ta dziewczyna? Co cię z nią łączy? - zaczęły padać pytania, które sprawiły hałas w całej okolicy.
- Idź do środka Amy! - zawołał tylko Bruno, a ja pospiesznie wykonałam polecenie. Jeszcze tego mi brakowało...
.
Nazajutrz. O niczym nie mówiłam Cam, wiem, że jako siostra fanki Bruna powinnam się już dawno wygadać, ale nie miałam jakoś czasu. Pobyt w Los Angeles był naprawdę wspaniały, poznałam niezwykłych ludzi, jakieś gwiazdy w moim klimacie, z którymi gadałam w zupełności na luzie, nie to co w Polsce. Tak, to dość duża zasługa Bruna, gdyby się tak zastanowić. Było naprawdę pięknie, byłam już nawet kojarzona jako 'ta Amy Evans z programu', co było naprawdę spoko... Do czasu. Coś w końcu musiało się zepsuć.
Cam wróciła wkurzona do domu.
- Co jest siostra? - zapytałam, widząc jej skwaszoną minę.
- Jak mogłaś mi o niczym nie powiedzieć!? - Camila rzuciła jakąś młodzieżową gazetę na stół. Szybko wzięłam ją do rąk, po czym zatkało mnie tak, że nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Na okładce byłam ja i Bruno - jedno zdjęcie przedstawiało akurat ten moment, gdy Bruno próbował pocałować mnie w policzek, a drugie, gdy byliśmy już razem pod moim domem.
- "Czy coś łączy Bruno Marsa i Amy Evans? Co na to dziewczyna Bruna?" - czytałam z niedowierzaniem nagłówek artykułu.
- Jak mi to wyjaśnisz?
- Cam, nie umawiam się z nim, spotkaliśmy się jak poszłam wieczorem na spacer i nagle musiało się pojawić to głupie paparazzi.
- Jakoś ci nie wierzę - założyła ręce na klatkę piersiową.
- Dobra, słuchaj Cam - byłam wkurzona, że pomyślano, że coś może mnie łączyć z tym gościem - Jestem już dorosła, wyrosłam z zakochiwania się w piosenkarzach i radzę to samo zrobić tobie. Nie jestem z żadnym Bruno Marsem, nigdy nie będę, ty też nie będziesz Cam, czas dojrzeć! - wykrzyczałam jej wszystko w twarz z nadmiaru emocji.
Ta nic nie odpowiedziała, poszła do swojego pokoju, w którym się zamknęła. Wiem, że może przegięłam, ale powiedziałam co myślę, miałam dosyć słuchania o tym Brunie. Zdenerwowałam się i postanowiłam wyjść z domu.
* Z PERSPEKTYWY BRUNA*
- Stary, piszą o tobie w gazecie - zawołał Phil wymachując jakimś magazynem.
- Co piszą? - zdziwił się Bruno i wyrwał przyjacielowi czasopismo. - Co? - zaczął się śmiać. - Tego chyba jeszcze nie było.
- Czy to nie jest ta dziewczyna z programu "Evans's show"?
- Owszem, jest.
- Co z nią robiłeś?
- Spotkałem ją, pogadaliśmy.
- Pogadaliśmy - powiedział Phil z ironią w głosie, wskazując na zdjęcie, gdzie Bruno próbował mnie pocałować.
- Pf... Nawet tego całusa nie było, nie dała się.
- Nie dała się pocałować jedynemu w swoim rodzaju Bruno Marsowi? OMG! - krzyknął Phil, przedrzeźniając głos nastolatki.
- Dobra, zamknij się Phil - warknął Bruno.
- Co ci się w niej tak spodobało, że chciałeś ją pocałować, hę?
- To, że nie jest moją fanką.
- Czekaj, nie czaję - zaśmiał się przyjaciel.
- To proste. Nie leci na kasę, którą mają celebryci, nie jest wobec mnie 'uległa', że tak to nazwę. To mi trochę zaimponowało.
- Stary, przypomnę, że masz laskę.
- Wiem, Phil, nie jestem durniem. Kocham Jessicę, a z tą Amy chciałem się jedynie zaprzyjaźnić. Nie odpuszczę póki co. Ach, właśnie! Muszę spadać, umówiłem się z Jessicą, nara Phil! - powiedział i szybko wybiegł z wytwórni.
*Z PERSPEKTYWY AMY*
Chodziłam zakłopotana po tym Los Angeles, gdy nagle zadzwonił Louis. Uśmiechnęłam się do telefonu jak głupia.
- Cześć skarbie! - krzyknęłam.
- Skarbie, skarbie... Może od razu włącz sobie piosenkę Bruno Marsa "Treasure"
- O co ci chodzi? - zgłupiałam.
- Media wyłapią wszystko, słonko.
- Nadal nie rozumiem.
- Eghem - odchrząknął, próbując udawać osobę na jakimś przedstawieniu, która właśnie miała zacząć swoją rolę - "Co łączy Amy Evans prowadzącą wywiady z Bruno Marsem? Czy to może być coś więcej?"
- Louis, to nie tak - zaczęłam się śmiać, ale mu chyba do śmiechu nie było.
- Wiesz co ślicznotko? Chyba muszę się nauczyć żyć samotnie.
- Samotnie?
- No tak, straciłem ciebie, babcia jest w szpitalu... Super życie.
- Babcia jest w szpitalu!? - wrzasnęłam.
- Zasłabła dziś rano. Ale co cię to obchodzi, Amy? Powodzenia w show-bizie! - rozłączył się.
Próbowałam oddzwonić, ale nic z tego - nie odbierał. Łzy napłynęły mi do oczu. Spojrzałam na zegarek - 15:30!? Za pół godziny zaczyna się "Evans's show"! Otarłam łezki i szybko pobiegłam do domu uszykować się. Wiedziałam, że dziś dość ważny, nietypowy dzień w pracy.
Całą drogę do studia myślałam o Louisie. Co teraz? Czułam jak wszystko się wali!
Miałam dziś niecodzienny odcinek w "Evans's show". Jak się okazało, miałam swoich fanów przez co poprosili mnie o jeden dzień, w którym to ja będę odpowiadać na ich pytania. Tak też właśnie było, wyszłam do nich, a ci powitali mnie gromkimi brawami.
- Cześć Los Angeles! - krzyknęłam.
Na początku było bardzo miło. Czułam się wspaniale odpowiadając na ich pytania, coś dla nich znaczyłam, co było dla mnie dziwne - przecież tylko udzielałam wywiadów! Jednak w pewnym momencie musiało paść to pytanie...
- Amy, czy coś cię łączy z Bruno Marsem? - zapytał jakiś fan.
- Co miałoby mnie łączyć?
- Byliście w gazecie.
- Same plotki.
- Czyżby?
- Możecie przestać się pytać o moje życie prywatne, proszę - miałam dość, powoli nie wytrzymywałam. Byłam dodatkowo osłabiona kłótnią z Cam i Louisem.
- Ale...
- Dość - wybuchłam. - Jeśli jeszcze raz ktoś mnie o niego zapyta to odetnę mu łeb!
- Amy, spokojnie! - Adam wyszedł na scenę, próbując mnie uspokoić.
- Spokojnie? Co spokojnie? Mam dość, wychodzę! - krzyknęłam.
- Amy Evans! - powiedział stanowczym głosem Adam i chwycił mnie za rękę. Przywaliłam mu.
- Koniec! - szybko opuściłam scenę, Adam szedł za mną.
- Co ty wyprawiasz?
- Mam dosyć, nie rozumiesz? Ciągle ten cały Bruno, Bruno i Bruno! Zniszczył moje życie!
- Amy, przykro mi, ale nie będziesz prowadziła już odcinków, nie w takim stanie...
- Zwalniasz mnie? - krzyknęłam z niedowierzaniem.
- Przykro mi...
Opuściłam studio. Co się dzieje? Jeden dzień zmienił całe moje życie... W sumie to zmieniło je jedno spotkanie... To wszystko przez tego...
Zaraz... O wilku mowa. Bruno przechodził właśnie koło mnie.
- Co się stało, Amy? - skrzywił się widząc mój stan.
- Co się stało pytasz? Zrujnowałeś całe moje życie idioto!
- O co ci chodzi?
- Od rana nie gadam z Cam, właśnie zerwałam z chłopakiem i zwolnili mnie z pracy, wiesz czemu? Bo wszyscy widzieli tą zasraną gazetę z nami na okładce!
- Słońce... - zaczął Bruno.
- Nie mów do mnie słońce, nienawidzę cię! - krzyknęłam w płaczu i szybko wróciłam do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz