sobota, 9 sierpnia 2014

7 - Gdzie żyją normalni ludzie?

Chwilę z nim tam zostałam, a potem wróciłam do domu. Dziwnie się czułam, znów gadaliśmy na luzie, miał w sobie coś, co mnie do niego przyciągnęło pierwszy raz, nie chciałam iść z jego domu. Nie zastanawiałam się nad tym jednak zbyt długo, niedługo później wróciłam do Polski, do Meg. Próbowałam na nowo ułożyć sobie życie.

.
Długi lot samolotem na szczęście zakończył się szczęśliwie. Wróciłam do swojego starego jak świat mieszkania, znów byłam tam sama. Jeszcze jedna próba dodzwonienia się do Louisa - no tak, jak zwykle na marne. Bez namysłu poszłam pod jego domu.
- Ty tutaj? - i już nie było tego "kochanie"...
- Lou, pogadajmy.
Ten jak głupi zaczął się rozglądać dookoła.
- Co ty robisz? - spytałam.
- Szukam Bruno Marsa, schował się gdzieś czy coś?
- Bardzo śmieszne, słuchaj, mogę wejść?
- Wchodź, wchodź - odparł po chwili. - Więc jak mi to wyjaśnisz?
- Po prostu się zobaczyliśmy, prowadziłam z nim wywiad, chciał mnie poznać, pogadaliśmy, koniec.
- A całus w policzek daje każdej?
- Pewnie tak, mi nie dał, odsunęłam się - wspominałam. Osobiście teraz bym już chyba dała sobie pocałować ten policzek, rękę też... Dobra, nie pogarszajmy sytuacji.
- Nie wierzę ci jakoś. Ale hm... Zobaczmy co myśli o tym druga strona, zaraz wywiad z Brunem na jakimś tam programie - Louis pospiesznie włączył TV.
- Bruno, czy coś łączy cię z Amy Evans? - zapytała kobieta siedząca naprzeciwko niego.
Ten zaśmiał się szczerze, tak jak to zawsze robił w wywiadach.
- Powiem, że przez jakiś czas łączyła nas nienawiść - zaśmiał się.
- Nienawidziłeś jej?
- To ona nienawidziła mnie!
Louis spojrzał dziwnie w moją stronę. Ja byłam pełna satysfakcji.
- A co z tobą, Bruno? Ty jakim uczuciem ją darzyłeś, a może nadal darzysz?
- Uczuciem? Proszę was, chciałem ją poznać, robicie z tego wielkie zamieszanie.
- Wielkie zamieszanie? Tu wyraźnie widać jak całujesz ją w policzek - wyświetliło się to zdjęcie z kafejki.
- Próbowałem pocałować. Nie dała się.
- Ach, czyli próbowałeś... Dlaczego?
Bruno zamilkł. Wtedy jakaś dziewczyna wstała z widowni. Domyślałam się, że była to Jessica - dziewczyna Bruna.
- Nie wiesz czemu chciałeś ją pocałować!? Może powinieneś od razu w usta, co?
- Jessica, robisz problem z niczego - Bruno wstał z miejsca.
- Ja robię problem z niczego!?
- Nie no, to już jest śmieszne, darujcie sobie - Bruno kierował się do wyjścia.
- No nieźle - powiedziałam cicho.
- A on nie wyjaśnił czemu chciał cię pocałować - Lou od razu szukał tylko negatywów.
- Przypomnę, że to był durny policzek i wiesz? Jeśli taka sytuacja się powtórzy to się opierać nie będę, mój drogi - czemu ja to powiedziałam?
- Fantastycznie! Wyjdź, Amy! - krzyknął Louis i wyprosił mnie ze swojego mieszkania.

* * *
- Stary, niezła kłótnia - Phil podrapał się po głowie.
- Szukają tylko jakichś newsów - westchnął Bruno.
- Co to miało być? - przyszła wkurzona Jess.
- A co miało być?
- Podoba ci się ta laska, tak!?
- Zostawię was samych... - oprzytomniał Phil.
- Nie, po prostu miałem ochotę pocałować ją w policzek, ale i tak nic z tego...
- Przyznaj, że po prostu chciałeś ją pocałować - Jess przewróciła oczami.
- Jesteś śmieszna. - włożył ręce w kieszenie.
- Ciekawe komu będzie bardziej do śmiechu jak z tobą zerwę, kochany! Buziaki! - Jessica szybko opuściła studio.
Bruno w złości kopnął stojące krzesło.
- Gdzie żyją normalni ludzie... - powiedział sam do siebie, po czym wyciągnął telefon.

* * *
"Ideał dzwoni". Zaśmiałam się sama do siebie.
- Witaj, ideale!
- Mógłbym teraz powiedzieć, że to ty zrujnowałaś moje życie i się na ciebie obrazić, powiedzieć coś w stylu, że cię nienawidzę, ale nie zrobię tego, złotko.
- Kłopoty z Jess? - zapytałam.
- Skąd wiesz?
- Oglądałam wywiad.
- Ta, super...
- Jeśli cię to pocieszy Louis właśnie wywalił mnie z mieszkania.
- Przykro mi, Amy.
- Dobra, może jakoś to wszystko naprawimy... - westchnęłam. - Muszę kończyć.
- Jasne, do kiedyś.
- A i jeszcze jedno, nie mów do mnie 'złotko'. - zaśmiałam się.
- Kiedy będę, złotko - podkreślił ostatnie słowo.
- Dobra, pa - zachichotałam i rozłączyłam się. Teraz już przestałam się śmiać, wróciłam do domu i nie zamierzałam nic robić do końca dnia. Co to za życiowa tragedia.
Mijały dni, naprawdę wiele dni, ja wróciłam do "View with you" prowadząc poszczególne wywiady. Jeden dzień był jednak dziwny, Meg zachowywała się najsłodziej jak umie, robiła dla mnie wszystko co chciałam.
- O co chodzi, Meg?
- O co ma chodzić, przyjaciółko? - przytuliła mnie.
- Dobra, dobra, mów - zaśmiałam się.
- Yyy... No... Poprowadzisz taki jeden ważny wywiad, ok?
- Jasne, kiedy?
- Za tydzień.
- Spoko, a co to za ważny wywiad?
- Ym, no... Dowiesz się później, idź już do domu, zmęczona jesteś pewnie.
Nie wiedziałam o co chodzi Meg i osobiście się bałam. Ona jest naprawdę nieprzewidywalna. Jednak to? To było jakieś okropieństwo, ustawiona sprawa, akurat JA musiałam wziąć udział w tym wywiadzie... Gdybym wiedziała jak to się potoczy nigdy bym się na to nie zgodziła.
Tydzień później.
- No dobra, z kim ten wywiad? - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Z takim jednym, wiesz, idź już na scenę.
- Czemu są 3 krzesła? - zdziwiłam się.
- Bo będę tam ja, wiesz w sumie to... - przerwałam jej. Usłyszałam tylko jak nasza pomocnica, Lily, zapowiada gwiazdę.
- A teraz powitajcie tą dwójkę gorąco... Bruno Mars razem z Amy Evans! - krzyknęła dziewczyna. Spojrzałam w zakłopotaniu na przyjaciółkę.
- Jak mogłaś to zrobić!? - wrzasnęłam. - To ustawione, tak? Specjalnie będę siedzieć obok niego, a ty co? Będziesz nam zadawać pytania!?
- Amy, wychodź tam, proszę, inaczej cię zwolnię...
- Ale Meg - nie wierzyłam w jej słowa.
- Wychodź tam, słyszysz?

1 komentarz:

  1. To się porobiło w tym opowiadaniu. Fajna akcja, ciekawe co z tego wyjdzie :D Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń