czwartek, 14 sierpnia 2014

11 - Słodko czy sztucznie?

- Nie powinnaś już spać? - powiedział zaspanym głosem. - Zaraz, zaraz. Czy u ciebie leci "Locked out of Heaven"? - zdziwił się.
- Bruno, nie mogę się uwolnić od twoich piosenek - ten zaśmiał się szczerze.
- W takim razie jutro zaśpiewam jakiś utwór specjalnie dla ciebie. Teraz już to wyłącz i idź spać, złotko. - rozłączył się.
Bruno działał na mnie w jakiś dziwny sposób. Profesjonalny piosenkarz, a zachowywał się jak mój najlepszy przyjaciel. Przyjaciel? Czy mnie i Bruno Marsa serio może połączyć coś takiego jak najprawdziwsza przyjaźń? Czy może on pragnie mnie sobie zwyczajnie owinąć wokół palca? To był temat moich wieczornych rozmyśleń, którym towarzyszyła muzyka z płyty "Unorthodox Jukebox".

.
Następnego dnia znów poszłam do studia. Nie zastałam tam nikogo oprócz Bruna.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
Ten jak głupi zaczął się śmiać.
- Do której godziny słuchałaś sobie wczoraj mojej płyty? - wstał z miejsca.
- Wyłączyłam od razu jak mnie prosiłeś - skłamałam, żeby nie wyjść na jego fankę. Może jednak o to od początku mu chodziło?
- Jasne - zbliżył się do mnie. - A teraz czekasz tylko, aż zaśpiewam ci coś na żywo, prawda? - puścił oczko.
- Tak, to moje marzenie, Bruno - powiedziałam z ironią w głosie.
Ten jakby wziął to na poważnie, usiadł z gitarą w ręku. Usiadłam naprzeciwko niego.
- Serio będziesz dla mnie śpiewał? - zaśmiałam się.
- Jasne.
Oh, her eyes, her eyes
Make the stars look like they're not shining.
Her hair, her hair..
- Śpiewasz to każdej? - zapytałam nagle.
- Przerywasz każdemu? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Chcesz coś innego rozumiem? - popatrzył na mnie i przez chwilę nasze spojrzenia się zetknęły. Oboje tak na siebie patrzyliśmy w ciszy, sama nie wiem po co, sama nie wiem jak długo, dopiero sygnał telefonu to przerwał.
- Odbiorę, to pewnie ktoś o ciebie już pyta - odwróciłam w końcu wzrok. - Halo?
- Dzień dobry, menadżerka Bruno Marsa?
- Przy telefonie.
- Świetnie. Czy Bruno zgodziłby się na wywiad w...
- Przepraszamy, Bruno nie bierze teraz udziału w wywiadach.
- A to dlaczego?
- Jest zajęty - skłamałam.
- Dobrze, rozumiem.. Ma pani bardzo podobny głos do niejakiej Amy Evans.
- Amy Evans?
- Tak, prowadziła kiedyś show, potem zaistniały jakieś sytuacje pomiędzy nią a Bruno Marsem... Właśnie chcieliśmy porozmawiać z nim na ten temat.
- Do widzenia - rozłączyłam się.
Weszłam z powrotem do pokoju, gdzie był Bruno, tym razem w towarzystwie innych Hooligans.
- Amy! Siadaj!- zawołał Phil.
Chłopacy ustalali coś na temat trasy, która już niedługo miała zacząć się na nowo, na szczęście tylko w rejonach Ameryki. Bycie menadżerem łączy się też z wieloma podróżami, wszędzie będę jeździć z tymi chłopakami. Ciekawe jak to będzie.
- Bruno, pamiętaj, że w sobotę sesja zdjęciowa dla Billboardu - wtrąciłam nagle.
Mogę się pochwalić, iż mój klient został mianowany przez Billboard "Artystą 2013 roku".
- Jasne, przecież takich rzeczy się nie zapomina. Artysta roku - westchnął. - Niesamowite uczucie.
Popołudniu wszyscy zaczęli się rozchodzić do domu, ja odpisywałam na ostatnie maile i odbierałam ostatnie telefony.
- Zostaw już tą pracę - ktoś wszedł do środka. Bruno.
- Już, już - mówiłam, a ten chwycił mnie za rękę.
- Miałem ci zaśpiewać piosenkę, prawda? - uśmiechnął się.
- Prawda - zaśmiałam się, a Bruno pociągnął mnie za sobą do pokoju, w którym były wszystkie instrumenty.
Skończyło się na tym, że prześpiewaliśmy sobie całe "Unorthodox Jukebox".
- Masz śliczny głos - wyjawił nagle.
- Co ty gadasz, nie - skrzywiłam się.
- Serio. Może to ty powinnaś mi coś śpiewać? - usiadł na kanapie i skinieniem głowy chciał pokazać, że obok niego jest miejsce dla mnie. Przysiadłam więc na sofie, a Bruno w tym czasie rozłożył ręce na szerokość kanapy. Czułam się... Co najmniej dziwnie. Tym bardziej, gdy nasze spojrzenia znów się zetknęły. Nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Amy? Bruno?
- Co ty tu robisz, Phil? - Bruno położył ręce z powrotem wzdłuż ciała.
- Zapomniałem kurtki. A wy co tu robicie?
- Pokazywałem Amy jak... - próbował się tłumaczyć, jakbyśmy robili coś złego.
- No, no. Dobra, do jutra - Phil szybko wyszedł.
- Też będę się już zbierać - nieco się speszyłam. Czemu nasze spojrzenia się znów zetknęły? Boję się, że Bruno po prostu chce, żebym mu w jakiś sposób uległa, chce mnie mieć wokół palca... Znów zaczynałam myśleć, że gwiazdy to nie do końca normalni ludzie. Może to głupie, ale może prawdziwe.
- Odprowadzę cię - Bruno założył na siebie płaszcz.
Szliśmy w milczeniu. Na dworze było dziś wyjątkowo zimno, a ja głupia nie wzięłam nawet żadnego swetra. Bruno bez krępacji zdjął swój płaszcz i założył go na mnie.
- Co ty robisz? Nie, weź ten płaszcz z powrotem, zmarzniesz. - zaprzeczałam.
- Jest mi całkiem ciepło - kłamał, czułam to. Ale nie mogłam w żaden sposób przekonać szanownego Marsa, więc poszłam w tym płaszczu do domu. To co zrobił było serio słodkie.
- Dzięki - oddałam mu płaszcz, gdy byliśmy przy moim mieszkaniu. - Może wejdziesz do środka?
- Skoro nalegasz - zaśmiał się.
Bruno przemarznięty usiadł na mojej kanapie, zrobiłam nam herbatę.
- Jesteś tu sama?
- No tak, a z kim?
- Nie wiem, może pogodziliście się z...
- Nie zaczynajmy jego tematu - poprosiłam. Wiedziałam, że mogłabym się rozbeczeć.
Popołudnie przeszło w wieczór, a my oglądaliśmy razem jakąś durną komedie w Tv. Bruno co chwile się z czegoś śmiał, co rozbawiało mnie bardziej niż sam film. Po jakimś czasie poszłam do łazienki, umyć włosy. Gdy wróciłam Bruno drzemał na sofie. I co miałam zrobić? Przecież go nie obudzę. Znalazłam jakiś koc i przykryłam go. Potem najzwyczajniej w świecie poszłam do sypialni, nie robiąc wielkiego halo z tego, że sam Bruno Mars śpi w moim domu.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć, jeśli jest tu ktoś kto mnie czyta to bardzo się cieszę. Jutro wyjeżdżam, a więc nie będzie żadnych nowych odcinków przez co najmniej tydzień. Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz z opinią: byłoby mi bardzo miło.

3 komentarze: